czwartek, 21 marca 2013

(Teheran, IRAN)



15.03.2013


Jak wiecie z poprzedniego wpisu Michal duzo wczoraj biegal po roznego rodzaju toaletach i innych przybytkach uzytecznosci publicznej co zdecydowanie wplynelo na jego zachowanie. Troche nas to martwi bo mogl cos zlapac albo kogos spotkac w kabinie. Objawy sa takie ze caly czas chodzi i mowi o roznych rzeczach zwiazanych z czynnoscia nr2, opowiada o toaletach, wspomina wczorajsze przygody. Dobrze ze nasz host tego nie rozumie a my pomimo ze zgorszeni staramy sie patrzec na to wyrozumiale.
To tytulem wstepu do dzisiejszego dnia, ktory spedzilismy na czynnosciach typowo organizacyjnych takich jak : wymiana pieniedzy (zdecydowanie nielatwa), zakup karty sim (niemalze niemozliwa, ale dzieki niezwyklej uprzejmosci i zaangazowaniu Iranczykow ktorzy kupili i zarejestrowali nam karte na siebie udalo sie) oraz nadrabianiu zaleglosci internetowych. Po poludniu przyszedl czas na male zwiedzanie. Meczet, targ i ogolnie jakies uliczne bzdury. Z ciekawostek dzisiejszego dnia, warto wspomniec o paru  rzeczach:

-nasz wczorajszy opiekun, wlasciel mieszkania i przewodnik wyjechal dzisiaj do Indii ale nie, nie w zadnym wypadku nie zostawil nas samych. Poprosil swojego przyjaciela ktorego oczywiscie imienia nikt z nas nie zna o to zeby sie nami opiekowal, wszedzie nas wozil i ogolnie spelnial wszystkie nasze zachcianki. Koles jest mega spoko, wszystko nam zalatwia, wszedzie wozi i w ogole jest (nie wiem jakiego slowa uzyc zeby nie wyszlo ze wchodzi nam w dupe albo jest strasznie nachalny) ultra uprzejmy i uczynny.

-bylismy dzisiaj w meczecie. Kaska z Dominika ktore juz przyzwyczaily sie do swoich chust musialy dodatkowo ubrac czador( dlugi material przykrywajac wszystko oprocz twarzy). Mimo to jednak nie mogly wejsc tam gdzie Michal i ja tylko do jakiejs swojej kanciapy z boku.

-nasz nowy kolega po powrocie ze zwiedzania, kiedy uslyszal ze mamy ochote na dobry kebab w bulce stwierdzil, mamy sobie odpoczac a on nam pojedzie po jeden z najlepszych kebabow w Teheranie (pamietacie, miasto 12mln ludzi, wielkosci mniej wiecej 8 Warszaw albo z 15 Poznaniów).  Wzial, wsiad w samochod, pojechal. Przyjechal po prawie dwoch godzinach z wielka torba, kebabow i jakiegos ichniejszego kefiru (podobno spoko). To cos co bylo w tej siatce bylo ogromne! Jednym takim dalo by sie wyzywic maly kraj w Afryce. Nie przesadzajac jedna bulka z miesem, bo warzyw za bardzo nie dostrzeglem miala okolo 1-1,2kg. Kosmos. Oczywiscie zajebiscie dobre.

-dzisiaj wieczorem ruszylismy do Isfahanu, podobno miasta z tych must see, jesli jest sie w Iranie. Sie okaze. Narazie jedziemy w autobusie ktory ma fotele wielkosci kanap w naszych domach rozkladanych do poziomu prawie 90stopni. Autostrada od 200km- 3pasy w jedna i druga strone.. To chyba nie taki kraj jaki sobie wszyscy wyobrazaja? Na dodatek dostalismy poczestunek, kawe/herbate, caly czas woda w lodowce. I co najlepsze.. cena 6 dolarow- 450km :)

Tak wiec pozdrawiamy z kraju gdzie benzyna kosztuje 15 centow za litr (pierwsze 60l- polowa ceny) ludzi w kraju gdzie dokladnie to samo kosztuje 5,7zl..

I tym milym akcentem chyba zakoncze dzisiejszy wpis, mam nadzieje ze sie nie nudzi.

Aha zapomnialbym dodac.. Po liczniku na blogu, widac ze kilka osob czyta i moze wyciagajac zbyt daleko idace wnioski, nawet sie podoba. Dzieki bardzo wszystkim za wejscia i komentarze to pomaga pisac kolejne wpisy!

Kuba



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz