czwartek, 21 marca 2013

no issue (Isfahan, IRAN)


17.03.2013, godz. 16:19

Kubus troche polecial, po prostu nie wie, ze mam duzo rodzenstwa ktore nabija licznik. Ale poczul chlopak fejm i niech sie troche pocieszy. Wlasnie konczymy nasz pobyt w miescie Isfahan i o tym kilka slow.

Miasto:
Ok 2mln mieszkañców w zwi¹zku z czym uznawane za prowincjonalne. Zabytkowe centrum miasta tworzy Plac Imama Chomeiniego (goœæ który poprowadzil Iranczykow podczas rewolucji w 1979 w wyniku ktorej powstala Republika Islamska i panstwem zaczeli rzadzic Ajatollahowie, islmscy duchowni). Plac z jednej strony zakoñczony zabytkowym bazarem, a z drugiej ogromnym kompleksem religijnym stylizowanym na Licheniu. Robi to wrazenie, ale Domi i ja nie widzimy tego pierwszy raz, poniewaz jak sie okazuje zabytkowe budynki sakralne wygladaja niemal identycznie jak w Uzbekistanie. Ciekawe jeszcze by³y: most trzydziestu trzech kolumn (rzeka wysch³a dwa lata temu) i miejscowa gdzie dotarly tylko dziewczyny, ale nie maja pojecia co to bylo (cos sciamniaja, ale moze obronia sie fotkami).

Ludzie:
Zagranicznego ruchu turystycznego tu ewidentnie nie ma w zwi¹zku z  czym jestesmy niezla atrakcja dla miejscowych. Gdyby ktos zalozyl pletwy, stroj pletwonurka i spacerowal tak po Polwiejskiej to zrozumialby jaka tutaj zwracamy uwage. Pelna obczajka od gory do dolu raczy nas kazdy przechodzien. Bardziej odwazniejsi mowia: "hallo", "welcome to Iran". A ci ktorzy czuja sie na silach podchodza i zagaduja. Sa bardzo mili, ale na dluzsza meta jest to meczace. Wciaz tylko: "skad jestescie?', "co robicie w Iranie?", "podoba wam siê?", "pracujecie, czy studiujecie?". Przy okazji mozna dodac ze ani jedna osoba nie zareagowala na nas negatywnie (chyba nie wiedza ze Kasia jest zydowka). Odnosnie dziewczyn to nikt im nie podaje reki. One twierdza ze taka kultura, ale naszym (Kubusia i moim) zdaniem po prostu moglyby sie umyc.

W tym miescie mozna tez zaobserwowac, ze kobiety sa bardziej przykryte. Prawdopodobnie jest to zwiazane z duza liczba patroli policji obyczajowej. Jedna sluzbistka dwa razy ruszala do naszych dziewczynek, ale zawsze kierowalismy wzrok przed siebie, przyspieszalismy kroku i odpuszczala. Pojecie wstydliwosci tez ma tutaj inna skale. Czasami wystarczy tylko spojrzec na dziewczyne, nie mowiac juz o usmiechu by ta zawstydzona skierowala wzrok w ziemie.
Mimo ze korzystamy z uprzejmosci hostow ktorzy nas goszcza, to jednak czujemy sie goscmi calego Iranu. Np przed chwila na dworcu ni z gruchy ni z pietruchy podszedl do nas starszy mezczyzna i przyniosl kubek herbaty.

Nasz gospodarz:
Pozytywny cwaniaczek. Na ulicach urzadza sobie slalom wykorzystujac przy tym maksymalne mozliwosci przyspieszenia swojego auta. Jego ulubiona sentencja, ktora wciaz powtarza jest "no issue"
Spedzilismy z nim mega fajny wieczor, podczas ktorego:
- bawil sie w magika, robiac sztuczki z kartami, z czego jedna byla przekozacka
- znow przekonalismy sie ze co innego dzieje sie na ulicach iranskich, a co innego w domach. Poczestowal nas wysokoprocentowym alkoholem, ktory doprowadzil mnie do niezbyt pozywtywnych przezyc zoladkowych.
- opowiedzial znakomity kawal o wooki looki, z ktorego smiejemy sie do teraz (nie chce mi sie go teraz opisywac, moze pozniej ktos sie tego podejmie)
- okazalo sie ze jest fanem haszu. Troche narzekal na nasza biernosc w tym temacie, bo Polacy ktorzy byli profesjonalnymi palaczami. My sie nie skusilismy na ta propozycje
- opowiadal o najgorszym przezyciu, czyli goszczeniu Niemca - nazisty (z wytatuowana swastyka na piersi). Owy Niemiec skonczyl pobity przez dwie Iranki, ktore probowal poderwac (podrywanie tutaj jest chyba niemozliwe)
- no i oczywiscie rozmawialismy na wszystkie mozliwe tematy


Ceny:
przejaz taksowka od 5z³ (krotki, ok 10min) do 10zl (dlugi, ponad pol godziny, gdzies za miasto)
hamburger (mega konkret) 4-6z³
zapalki 5gr
ten kebab o ktorym Kubus pisal wczesniej 10zl
papierosy 1,5zl
cola mala 1zl
woda 50gr (0,5l), 1zl (2l)
przejazd autobusem: 300-600km 15-20zl (VIP, o ktorym tez wczensniej pisal Kubus)



Znowu wyszedl dlugi wpis. Nawet staramy sie zeby nie bylo tego tak duzo, ale mamy tyle przezyc ze ciezko nam pisac mniej.



lecol




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz