niedziela, 24 listopada 2013

W drodze do El Nido (Filipiny)

Siema, meldujemy się z Palawanu. Wyspa podobno calkiem ladna i rożnorodna. Lądowanie w Puerto Princess mocno widokowe. Trafił nam się jakiś kapitan, który miał ochote porobić sobie kółka nad samą wodą. Przelatujemy nad slamsami i jesteśmy. Tutaj chyba przy każdym lotnisku są slamsy. 

Z lotniska bierzmy od razu vana do El Nido. 280km -5h jazdy. Kierowca całkiem niepozorny okazuje się urodzonym rajdowcem. Od razu po ruszeniu dowiadujemy się skąd bierze się dwu godzinna różnica w czasie jazdy między autobusami a busikami. Po drodze zatrzymujemy się tylko raz w przydrożnej knajpce w której można zjeść duży obiad za 5zł. W końcowej fazie naszej podróży na drodze gdzie asafalt został już zwinięty na noc, nasz kierowca znajduję godnego siebie przecinika. Rajdowiec z innego vana przyjmuje wyzwanie i ostatnie 30-40km bierzemy udział w prawdziwym szutrowym rajdzie. Toyoty, które w Europie mieszczą 9 osób, tutaj z 15os na pokładzie grzeją po szutrze i kamieniach ok 100-110km/h. Nasz przeciwnik pomimo zmierzchu specjalnie nie włącza świateł, żeby nie być widocznym dla naszego kierowcy. To oczywiście nic że z przeciwka jeździ pełno motocykli a po poboczach chodzą ludzie. Kamienie cały czas walą w karoserie naszego auta. Po długich zmaganiach wygrywamy i przy wyjściu możemy z całą stanowczośćią powiedzieć : Good race man! Zasłużył na to! 

Nasz następcy cel: Pokój blisko plaży. Rodzielamy się i idziemy szukać czegoś co nam odpowiada. Pierwsze ceny są troche kosmiczne. Miejsce sporo droższe niż Panglao. Widać, że lubią się tu lansować Europejczy, Amerykanie i inne białe nacje. W końcu z Łęcolem trafiamy do tego samego hotelu. Michu dostaje cene 2000 peso. Ja 5 minut później po ostrych targach mam 1500 bez klimy ale za to z wiatrakiem i wifi. Bierzemy bo nasz hotel nie jest blisko plaży. On się na niej znajduje. I tak po dosyć intensywnym dniu siadamy sobie z butelką rumu za 5zł na naszym tarasie na plaży. Jeszcze nie wiemy jaki widok wyłoni się rano z mroku. 

Kuba






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz